Alisa Marchenko jest absolwentką wydziały Rzeźby Narodowej Akademii Sztuk Pięknych i Architektury w Kijowie oraz wydziału Nowych Mediów PJATK w Warszawie. Jej lekkie, medytacyjne rzeźby mobilne błyszczą wolnością. Można je eksponować pojedynczo lub tworzyć instalacje. Wybrane obiekty prezentujemy w naszej galerii stacjonarnej i w galerii online.
Przykład rzeźby z serii “Zanurzenie“
Marta Krajenta: Aliso, chciałabym dla naszych odbiorców zajrzeć do Twojego świata i opowiedzieć im o kulisach powstawania Twoich prac i o stojących za nimi założeniach. Twoje oniryczne rzeźby „Zanurzenie” idealnie oddają tytuł wystawy „Połączenia” oraz wzbogacają prezentację wizualnie o element instalacji space specific. Czym jest dla Ciebie „połączenie”?
Alisa Marchenko: Połączenia w moich rzeźbach są nawiązaniem do świata duchowego, do świata energii, w którym wszyscy i wszystko jest ze sobą połączone i wzajemnie na siebie oddziałuje. W tym dostrzegam piękno. Po to żyję. Ta świadomość napędza mnie. I to połączenie oddaję w swojej pracy twórczej. Fascynuje mnie sam proces. Najpierw wybieram jedno kółeczko, a za chwilę kolejne, które do niego pasuje. Zawsze wiem, że wybiorę „właściwe”, że te dwa stworzą idealną formę, do której dopasuje się trzecie. Każdy element jest tu bazą dla kolejnego. W ten sposób odczuwam fakt, że wszystko, co robimy teraz jest bazą dla jutra, że pozostajemy w nieustannym w przepływie. Każde wydarzenie jest konsekwencją wyboru, jakiego dokonaliśmy wcześniej i jednocześnie przyczyną dla kolejnego zdarzenia. Ta świadomość daje mi poczucie wolności, pozwala mi zaufać, popłynąć i poczuć lekkość.
Proces wyplatania rzeźb jest dla artystki jak medytacja (fot. Marta Karkosa)
Marta Krajenta: Ta lekkość jest bardzo wyczuwalna w Twoich rzeźbach.
Alisa Marchenko: Tak właśnie lekkość jest sednem rzeźb „Zanurzenie”. Dlatego one są przejrzyste, zawieszone w powietrzu, można je zobaczyć od środka, można patrzeć przez te rzeźby. Przezroczystość tych rzeźb wyeksponowanych w pomieszczeniu tworzy też pewien filtr, przez który można patrzeć na inne rzeczy. Bardzo istotne jest tu światło. Uwielbiam patrzeć jak naturalne światło przenika przez moje rzeźby. To doskonała medytacja z obiektem.
Marta Krajenta: Wszystko, to, o czym mówisz jest z łatwością i lekkością czytelne przy odbiorze tych obiektów. Każda z rzeźb to obiekt skończony i wielowymiarowy, zarówno w swojej formie, jak i w znaczeniu emocjonalnym dla odbiorcy. Zdradź nam proszę z czego rzeźby są wykonane? I jaki stoi za nimi proces techniczny?
Alisa Marchenko: Rzeźby „Zanurzenie” powstają z żyłki. Bardzo prozaiczny materiał, ale jego wartość dla mnie jest w przezroczystości, na której mi zależało. Pod tym kątem sprawdziłam wszystkie możliwe materiały i właśnie efekt, na który pozwala mi żyłka najbardziej mi odpowiada na tym etapie. Zawijam żyłkowe kółeczka wokół jednego palca, dwóch palców, trzech… Każde kółeczko ma odniesienie do mojego ciała. Potem łączę powstałe kółeczka za sobą za pomocą cieńszej żyłki. To bardzo medytacyjny proces, trwający kilkadziesiąt godzin.
Marta Krajenta: Czy ten proces przebiega w ciszy, czy czegoś konkretnego wtedy słuchasz?
Alisa Marchenko: Często medytuję w ciszy. To dla mnie czas, aby sobie przemyśleć pewne rzeczy, poukładać myśli w głowie, pomarzyć, przypomnieć sobie coś i przeżyć ponownie. Ale też często słucham wykładów z historii sztuki, psychologii, filozofii, czy o świecie sztuki najnowszej i o tym jak funkcjonuje. Uwielbiam filmy dokumentalne o artystach. Uczę się też języków w trakcie tworzenia. Kocham, na przykład, włoski i słucham wszystkiego, co wymieniłam głównie po włosku.
Alisa Marchenko z jedną z rzeźb “Zanurzenie” (fot. Marta Karkosa)
Marta Krajenta: W jaki sposób nadajesz ostateczne kształty rzeźbie? Jak powstają ich ostateczne formy? Nadmienię tu naszym odbiorcom, że każda z Twoich rzeźb jest unikatowa.
Alisa Marchenko: Kształt tworzę ręcznie, w przestrzeni, zawieszam pierwsze sploty na żyłkach i w powietrzu doplatam kolejne kółeczka. Nie mam konkretnej wizji. Podążam za procesem. Gdy osiągnę zadowalający dla mnie na dany moment efekt utrwalam całość lakierem, tworząc kształt organiczny podobny do bańki mydlanej. Zależy mi na tym, aby formy moich rzeźb były opływowe, wolne, żywe tj. duże bańki mydlane poruszają się i zmieniają pod wpływem powietrza.
Marta Krajenta: Zawsze osiągasz satysfakcjonujący Cię efekt? Łatwo Ci zadecydować, kiedy kończysz proces wyplatania?
Alisa Marchenko: Właśnie nie. Czasami w pierwszym odruchu nie podoba mi się to, gdzie ta praca idzie. Postrzegam w tym dużą lekcję pokory i nauki przyjęcia faktu, że tak też może być. Pozwalam formie iść w tym kierunku, w którym się układa, daję jej wolność „bycia sobą”. Natomiast, kiedy ostatecznie odkładam obiekt i patrzę na niego z dystansem, to zawsze, ale to zawsze, uznaję, że jest jednak piękny. Że właśnie taki ma być.
Marta Krajenta: Jak powstał pomysł na te rzeźby?
Alisa Marchenko: Pierwotnym i najbardziej potężnym źródłem inspiracji dla tych rzeźb są Włochy. Bo tam przeżyłam wyjątkowe emocje, po czym zrodził się pomysł na ten cykl. W Ukrainie skończyłam naukę na Wydziale Rzeźby Narodowej Akademii Sztuk Pięknych i Architektury w Kijowie i uzyskałam bardzo klasyczne wykształcenie. Zaraz po studiach w 2014 roku, gdy zaczęła się wojna na Donbasie, przeprowadziliśmy się wraz z mężem do Warszawy. Miałam wtedy 25 lata i nie był to dla mnie łatwy okres w życiu, ta przeprowadzka mnie wyzerowała – stałam się nagle tylko dziewczyną z Ukrainy, bez znajomości języka, bez pomysłu jak się zaprezentować, jak się tu odnaleźć, jako artystka. Pogubiłam się. Ale ostatecznie było dla mnie doświadczenie wyzwalające, w pewnym momencie zapragnęłam stanąć do siebie. W tym procesie duże znaczenie miało też urodzenie dziecka, dało mi siłę i zapragnęłam przejawiać się w pełni. Zgłosiłam się wtedy na Erasmusa i z rocznym bobasem na ręku, z mężem i jego mamą wyjechaliśmy do Włoch, do Werony. Wykorzystałam ten czas na maxa. Odrodziłam się twórczo. Uczyłam się sztuki performance i rzeźby współczesnej, odkryłam fiber art, eksperymentowałam. Zrozumiałam, że wszystko jest możliwe, chłonęłam wszechobecne piękno i odbudowałam moje poczucie lekkości i połączenia ze sobą. To we Włoszech na ASP po raz pierwszy zaprezentowałam pracę “Connections”, która posłużyła, jako baza dla cyklu “Zanurzenie”. Po powrocie do Polski kontynuuję ten cykl, rozwijam w mojej pracy to odzyskane poczucie lekkości. Chcę się tym dzielić z innymi.
Kompozycja “Connections” autorstwa Alisy Marchenko po raz pierwszy była prezentowana w zabytkowych murach Academia di Belle Arti di Werona na tle XIV wiecznego mutalu. Kompozycja składa się również z płaskorzeźby. Całość jest do nabycia w Flow Art House. Cenę podajemy na życzenie.
Marta Krajenta: Kto z artystów jest dla Ciebie największą inspiracją?
Alisa Marchenko: Zdecydowanie Ruth Asawa, amerykańska artystka japońskiego pochodzenia, znana na całym świecie ze swoich abstrakcyjnych rzeźb z drutu. Miałam szczęście obejrzeć jej prace na żywo na tegorocznym Biennale w Wenecji. To było niesamowite!
Instalacja autorstwa Ruth Akawy prezentowana podczas tegorocznego La Biennale di Wenezia (fot. materiały prasowe labiennale.org)
Marta Krajenta: Co jeszcze polecasz obejrzeć osobom wybierającym się w tym roku na Biennale w Wenecji? Jakie inspiracje przywiozłaś dla siebie z tej podróży?
Alisa Marhenko: Przede wszystkim należy pamiętać, że to jest kuratorski Cecilii Alemani, która wykonała niesamowitą pracę – oddała głos kobietom i ponad 70 procent wszystkich zaprezentowanych prac, to prace kobiet – artystek. Od razu poczułam tą potęgę feminine energy, tej naszej magicznej energii. Cała wystawa wyraźnie pokazuje to, w jaki sposób my patrzymy na świat i to, jak go rozumiemy. Kobiety mówią o swojej cielesności i o seksualności odważnie i z ogromną prawdą i samoświadomością. Bez słów można poczuć, jak piękny i głęboki robi się świat, w którym jest przestrzeń do wypowiedzi dla kobiet. Teraz jest ten świat. Też chcę z tego korzystać.
Marta Krajenta: Dlatego też tworzymy Flow Art House – przestrzeń dla artystycznych wypowiedzi dla kobiet i mężczyzn. Przyczyniamy się do snucia wizualnej opowieści, otwartej narracji, bez tematów tabu. Zapraszamy do estetycznego wyzwania i irracjonalnej przygody, jakim może być obcowanie ze sztuką abstrakcyjną. Uczymy odczytywania takiej sztuki. Cieszę się, że jesteś tego częścią i dziękuję Ci serdecznie.
Alisa Marchenko: Również dziękuję.
Alisa Marchenko urtystka urodziła się w 1989 roku w Ukrainie. Obecnie mieszka i tworzy w Warszawie. Skupia swoje działania artystyczne wokół współczesnej rzeźby, tworząc performatywne multidyscyplinarne instalacje. Polem badawczym artystki są jej stany wewnętrzne, doświadczenia duchowe i wspomnienia, całokształt których, determinuje jej tożsamość. Regularnie pokazuje swoje prace w Polsce i za granicą. W 2020 zaliczyła kurs rzeźby współczesnej i performance na Akademii Sztuk Pięknych w Weronie w ramach wymiany zagranicznej. W 2021 dostała nagrodę główną na festiwalu Ars Latrans w Krakowie za projekt NOWhere. Jest absolwentką rzeźby Narodowej Akademii Sztuk Pięknych i Architektury w Kijowie i wydziału Nowych Mediów PJATK w Warszawie.
Prace artystki prezentujemy w naszej galerii, zlokalizowanej w Fabryce Norblina oraz w naszej galerii online.